Trzeci dzień wyprawy nad Bałtyk
-
DST
140.70km
-
Czas
09:10
-
VAVG
15.35km/h
-
Podjazdy
870m
-
Sprzęt Moj nowy Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano się obudziłem i wcale nie było tak źle. Zjadłem śniadanie z miłym gospodarzem i ok. 10.00 ruszyłem dalej.
Po około 25 km zaczęło padać.. wiał chłodny wiatr i było paskudnie. Jednak przetrzymałem to i następnie jechałem już w słońcu ale też i w wietrze w twarz.
Jechałem na Włocławek przejeżdżając przez Lubraniec i Brześć Kujawski. Wisła we Włocławku naprawdę robi wrażenie. Mega szeroka rzeka..
Potem jechałem nieciekawym odcinkiem drogi krajowej na Lipno. W końcu jechałem kawałek na Toruń DK10 żeby potem zjechać na wojewódzką drogę na Golub-Dobrzyń.
Na zmianę deszcz i słońce. 30 km przed Golubiem Dobrzyniem złapałem kapcia.. pomógł mi przypadkowy rowerzysta, miejscowy. Chwilę pogadaliśmy i jechałem dalej.
Nie mogłem się doczekać żeby zjeść coś ciepłego. Nocleg miałem zarezerwowany kilka godzin wcześniej w Wąbrzeźnie. W końcu około 20.00 dojechałem do Wąbrzeźna i mogłem zjeść kolację i iść do pokoju który był naprawdę fajny i czysty. Po 3 dniach na liczniku widniało 433 km i robiło to na mnie wrażenie. Nie byłem jakoś specjalnie zmęczony, aż byłem w szoku.
Kiełkowała się we mnie jakaś nieopisana energia, może też adrenalina. Musiałem się wyspać, bo następnego dnia zamierzałem dojechać do wybrzeża.