Czwarty dzień wyprawy nad Bałtyk
-
DST
157.50km
-
Czas
08:37
-
VAVG
18.28km/h
-
Temperatura
40.0°C
-
Podjazdy
820m
-
Sprzęt Moj nowy Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano wstałem, zjadłem śniadanie. Poszedłem do sklepu na zakupy i spakowałem rzeczy do sakw.
Słońce naprawdę grzało i było bardzo ciepło. Niestety miałem drobne problemy z rowerem więc pojechałem do serwisu w Wąbrzeźnie.
Pan mi niby wyregulował hamulec z przodu, jednak nie było to zrobione do końca dobrze.
Po przejechaniu 25 km znów miałem miękko z przodu. Tak więc cyk na przystanek i musiałem znów dętkę wymieniać. Okazało się że w oponie był wbity kawałek szkła..
Po 40 minutach mogłem jechać dalej, jednak zastanawiałem się czy zdążę dojechać nad wybrzeże. Była godzina 12.00 a ja miałem przejechane ledwo 25 km.
Ale spiąłem mocno poślady i jechałem jak w jakimś amoku. Zrobiłem sobie tylko 2 przerwy na jedzenie i kupno wody. Był upał niemiłosierny. Odczuwalna temperatura powyżej 30 stopni Celsjusza. Oczywiście podczas przerwy załatwiłem też sobie nocleg w Domie Bursztynowym w Jantarze. Podjazdy przez Kwidzynem i Sztumem naprawdę niezłe.
Zamek w Malborku widziałem po prawie 20 latach.. Ścieżki rowerowe w Malborku i Kwidzynie też na plus.
Za Malborkiem oczywiście posłuchałem nawigacji Google i to był błąd. Wyprowadziła mnie w pole kukurydzy.. i musiałem się wracać robiąc co najmniej 10 km za dużo.
Dalej cisnąłem na Nowy Dwór Gdański a potem już prosta droga do Stegny i Jantaru. I jest!! Udało mi się. przed godziną 21.00 zawitałem na plaży w Jantarze:)
Przywitałem się z morze a potem szybko do pensjonatu się zameldować. Właściciel pogratulował mi sukcesu i na dodatek poczęstował zimnym piwem za friko :)
Rower mogłem sobie dać do pokoju. I te uczucie jak pijesz zimne piwo po przejechanych 590 km, jednocześnie spełniając swoje marzenie. COŚ NIESAMOWITEGO.
Zostało się umyć i iść spać. Nad morzem zostałem do poniedziałku już nigdzie się nie ruszając na rowerze.