Ziko prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2020

Dystans całkowity:1002.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:60:15
Średnia prędkość:16.63 km/h
Suma podjazdów:3429 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:66.80 km i 4h 01m
Więcej statystyk

Dobicie do 1000 km w miesiącu

  • DST 14.00km
  • Czas 00:46
  • VAVG 18.26km/h
  • Podjazdy 70m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 września 2020 | dodano: 07.10.2020

Na szybko po pracy, takie lajtowe 14 km a potem na urodziny do cioci obok :)
Za wrzesień wyszło mi 1002 km, czyli czwarty miesiąc powyżej 1000 km w tym roku.
Jest zajebiście :)



Leniwe kręcenie po okolicy

  • DST 18.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 18.00km/h
  • Podjazdy 82m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 27 września 2020 | dodano: 27.09.2020

Niedzielne popołudnie spędzone trochę na jeżdżeniu na rowerze- w zasadzie nic specjalnego. Zimno, w dodatku chłodny wiatr..
Warunki pogodowe dobre do siedzenia w domu. Wrzesień się powoli kończy, jeszcze tylko 12 km do zrobienia i przekroczę 1000 km :) Yeah!



Nadrabianie km za wczoraj..

  • DST 90.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 20.22km/h
  • Podjazdy 424m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 września 2020 | dodano: 27.09.2020

Dobre kilometry wpadły. Trasa na Rybnik-Rudy-lasem do Kuźni-Nędza-Babice-Markowice-Lubomia-Syrynia-Pszów-Radlin-Rydułtowy
Ostatnie 1.5 h jechałem już całkiem po ciemku.. ale dzięki temu bardzo mocno zbliżyłem się do 1000 km w miesiącu.
Mam nadzieję że uda mi się zrobić coś absolutnie fantastycznego- 4 miesiąc w tym roku z liczbą ponad 1000 km..
Jesień już chyba na dobre przyszła.. jak wyjeżdżałem to krótkie spodenki i rękawek a jak wracałem to już była kurtka, długie spodnie(getry) i nawet kominiarka.



Rozruch po wyprawie

  • DST 33.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 19.22km/h
  • Podjazdy 234m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 września 2020 | dodano: 27.09.2020



Wyprawa wzdłuż Bałtyku- dzień 7

  • DST 49.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 13.30km/h
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 września 2020 | dodano: 27.09.2020

Cóż, ostatni dzień mojej wyprawy dobiegł końca. Został tylko powrót do domu. Zastanawiałem się czy jechać od razu czy też nie.. Zdecydowałem się zostać i pokręcić jeszcze kilka km po Świnoujściu i okolicy i nie żałuję tej decyzji ;) Przewiozłem się promem, zobaczyłem z zewnątrz Forty obronne, byłem na plaży, obejrzałem "Stawa Młyny" oraz co najważniejsze- udało mi się dojechać do granicy polsko-niemieckiej czyli tam skąd miałem zaczynać, jednak zaczynałem z samego Łunowa i dalej już na Międzyzdroje jechałem (nie chciałem tracić czasu na prom i dojazd tam) Tak więc nadrobiłem to na samym końcu mojego wyjazdu. Potem jeszcze zdecydowałem że przejadę się do Międzyzdrojów, ale lasem (ścieżką) R10. I to była dobra decyzja. Teraz już wiem jak tam wygląda i jak się jedzie. Na miejscu zjadłem półmetrową zapiekankę, odwiedziłem Aleję Gwiazd, Plażę, zjadłem lody i już pomału jechałem z powrotem do Świnoujścia na parking gdzie miałem auto.. także tego dnia wykręciłem jeszcze fajne kilometry, dokładnie 49. Spakowałem rower do auta, pożegnałem się z morzem i promem (był blisko parkingu) i już ostatecznie wyruszyłem do domu, na Śląsk.
Czyli w sumie udało mi się zrobić trasę ze Świnoujścia do Jantaru, robiąc po drodze 701 km i jadąc w sumie prawie 45 h.
To była bardzo fajna przygoda, nie żałuję decyzji że pojechałem. Poznałem dosyć dobrze polskie wybrzeże, wiem gdzie ewentualnie bym pojechał latem. Wiele miejsc fajnych ale też zaniedbanych i odstraszających. Sam szlak różnie oznakowany, raz dobrze a raz tragicznie. Jest wiele do zrobienia w tej kwestii, jednak w wielu momentach wszystko było na wysokim poziomie!! Szlak mega zróżnicowany, ciekawy z latarniami po drodze i nie tylko. odcinek Kołobrzeg-Ustronie Morskie czy odcinek przed Ustką robią robotę. Same ścieżki w Trójmieście też eleganckie i zadbane. Na Hel też okej. Porażka to okolice Międzyzdrojów , odcinek za Ustką do Łeby i odcinek przed Karwią.. sam szuter, miejscami przydałby się asfalt. Ale ogólnie dałbym temu szlakowi mocne 7/10 za całokształt i z pewnością mogę polecić innym miłośnikom dwóch kółek.
No i najważniejsze: 5000 km w sezonie przekroczone, druga wyprawa w przeciągu 3 miesięcy. Szkoda że sam, jednak mimo wszystko poznałem kilku fajnych ludzi na szlaku.
Takie miałem wyobrażenie o tym: każdy sobie pomaga, daje wskazówki, pozdrawia (choć z tym akurat było słabo). Kolejne cenne doświadczenie do kolekcji. Jestem z siebie zadowolony!!! Pogoda dopisała prócz tego czwartku gdzie był mega straszny wiatr. Ale pogodowo takie 8/10 jak najbardziej. Pora już planować kolejne wyprawy. Jest to strasznie wciągające, MEGA sprawa. Podczas tego tygodniowego urlopu czułem że naprawdę odpoczywam. AHOJ



Wyprawa wzdłuż Bałtyku- dzień 6

  • DST 67.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 12.60km/h
  • Podjazdy 134m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 września 2020 | dodano: 27.09.2020

Rano wstałem o 6 i zastanawiałem się czy nie jechać jeszcze do tej Krynicy Morskiej.. jednak zdecydowałem że nie będę ryzykował, bo pociąg miałem o 17.10.. więc czasowo wyszłoby na styk (z Jantaru do Krynicy a potem z Krynicy do Gdyni.. jakieś 130 km- za duże ryzyko, mógłbym się nie wyrobić.. )
Tak więc zrobiłem zakupy w małym sklepiku i ruszyłem już w stronę Gdyni. Dzisiaj przeprawa była czynna, płynąłem tylko ja, koszt to 5 zł.
Gdańsk po raz kolejny mi się dłużył, strasznie duże miasto. Po drodze zobaczyłem pomnik Posejdona, stare miasto, kamienice a także Ergo Arenę  na granicy Gdańska i Sopotu.
Przy molo w Sopocie spotkałem mega sympatyczne małżeństwo, gadaliśmy chyba z poł godziny. Oni jechali w drugą stronę, ostatecznie udało im się dotrzeć do Kołobrzegu.
Ja natomiast miałem trochę czasu więc mogłem sobie pozwolić na pogawędkę. Potem szukałem jakiejś fajnej knajpy żeby zjeść obiad. Ale albo było drogo, albo niezbyt zachęcająco..
Więc obiad zjadłem dopiero w Gdyni, w restauracji El Greco. Było drogo. Ale smacznie. I to zapamiętam:)
Potem pokręciłem się po bulwarach, zobaczyłem Dar Pomorza i ORP Błyskawica. No a potem już na dworzec żeby nie spóźnić się na pociąg.
Jechałem w przedziale gdzie były rowery, moja pierwsza podróż pociągiem z rowerem. Dałem sobie jakoś radę, choć trochę się tego obawiałem. Do Szczecina zajechałem w 4h
Potem przesiadka na pociąg Pol Regio do Świnoujścia. Musiałem jeszcze kupić bilet. W międzyczasie napisałem SMS-a do właścicielki z pierwszego noclegu, tam gdzie mialem auto- z pytanie czy będzie miała wolny pokój, żeby po podróży się wyspać. Na szczęście miała wolny, na nieszczęście koszt to 140 zł... strasznie duuużo.
Na miejsce dotarłem o 23.20. Potem tylko przejechać 6 km do Łunowa czyli tam gdzie miałem auto i pokój.. Ostatecznie dotarłem do pokoju około północy. Byłem wykończony. Ale szczęśliwy :)



Wyprawa wzdłuż Bałtyku- dzień 5

  • DST 100.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 16.67km/h
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 września 2020 | dodano: 27.09.2020

Dziś piąty dzień mojej wyprawy :)
Rano odwiedziłem Polo Market, zrobiłem zakupy, zjadłem śniadanie i ruszyłem dalej w stronę Gdyni. Fajna trasa prowadząca bokami, żadnych aut. 
To był najgorszy dzień pod względem pogodowym- strasznie silny wiatr.
Do Gdyni miałem jakieś 31 km. Po dojechaniu tam, od razu jechałem na dworzec PKP kupić bilet na powrót do Szczecina, a potem do Świnoujścia.
I udało się. Bilety już miałem. Potem jechałem na Sopot i Gdańsk :) Potem okazało się że przeprawa Świbno-Mikoszewo jest zamknięta ze względu na sztorm poprzedniej nocy..
Więc jechałem objazdem na Kiezmark, żeby przejechać Wisłę.. do tego silny wiatr.. powoli zaczynałem mieć dosyć. W końcu ostatecznie udało się dojechać do Jantaru (tak, znowu :D)
Tam znalazłem nocleg " U Ireny" Chciałem jechać aż do Piasków za Krynicę, ale nogi powoli odmawiały posłuszeństwa. Potem poszedłem coś zjeść, była godzina 18.20 a lokal zamykali o 19.00. Mega pusto w Jantarze, tylko pojedyncze osoby chodziły przy plaży.. jednak w tym czerwcu było tutaj bardziej tłoczno. Spędziłem na plaży może z 20 minut i spacerkiem wróciłem do pokoju żeby umyć się i iść spać.



Wyprawa wzdłuż Bałtyku- dzień 4

  • DST 108.00km
  • Czas 07:10
  • VAVG 15.07km/h
  • Podjazdy 178m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2020 | dodano: 27.09.2020

Rano wyjechałem ok. 9.30 rozmawiając jeszcze z miłą właścicielką mojej wczorajszej kwatery.
Nie jechałem szlakiem R10 bo on odchodził od wybrzeża. Jechałem po swojemu na Karwię, Jastrzębią Górę i Władysławowo :)
Cały czas ścieżka wzdłuż drogi. Ruch umiarkowany. Z Władka oczywiście jechałem na Hel, bo taki był cel tej wyprawy. Ludzi coraz więcej. Im bliżej Helu tym więcej..
W Jastarni spacerowałem sobie po molo, a także zrobiłem przerwę przy zatoce puckiej. Za Juratą zaczyna się ścieżka uiwardzona góra-dół góra-dół, ale było fajnie i ciekawie.
Da samego Helu mi się to potem dłużyło ale w końcu dojechałem :) Tam zrobiłem sobie przerwę na obiad. Był nawet smaczny. Tam też niestety roztrzaskałem sobie telefon , moje gapiostwo.. chciałem do Władka wrócić pociągiem ale niestety za długo guzdrałem się z obiadem i nie pykło to. Więc wracałem do Władysławowa na rowerze, tą samą ścieżką jak "do"
Około godziny 17.20 dzwoniłem za noclegiem, w końcu trzeba było gdzieś spać. Udało mi się znaleźć super nocleg w Pucku za jedynie 60 zł..
Pokój, aneks kuchenny na korytarzu- rewelacja. Pokoje gościnne Klaudia się to nazywało. Chyba jeden z lepszych noclegów z całej wyprawy. I cenowo bardzo w porządku.
Poszedłem spać gdzieś po 22.30. Następnego dnia chciałem dojechać za Gdańsk. Póki co mój cel udało się spełnić!! JEST!!!



Wyprawa wzdłuż Bałtyku- dzień 3

  • DST 139.00km
  • Czas 08:30
  • VAVG 16.35km/h
  • Podjazdy 495m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 września 2020 | dodano: 27.09.2020

Tak więc rano wstałem o godzinie 6.00
Toaleta, śniadanie i szybkie pakowanie. ok. 8.10 wyruszałem już samotnie dalej po koledzy z Gdańska pojechali wcześniej, a Ci ze Stalowej Woli jeszcze pakowali namioty.
Od razu jechałem do Ustka Port, żeby zobaczyć jak to wygląda. Było mega pusto, tylko gdzieniegdzie byli ludzie.. fajnie to wyglądało, szczególnie ten ruchomy most czy latarnia(?) przy brzegu. Plaża też na plus. Za Ustką jechałem w kierunku Rowów, ścieżką leśną, niezbyt ciekawą miejscami. Piach i żwir był nie do przeskoczenia.. Za to prawie nie było asfaltu..
Przed Rowami spotkałem małżeństwo z Poznania, mega mi pomogli udzielając wskazówek co do przejazdu trasy. Ja natomiast udzieliłem wskazówek im (jechali w odwrotną stronę niż ja). Tak więc do Rowów dojechałem asfaltem, nie ścieżką w lesie w którym były głazy i popękane płyty betonowe. Potem kierowałem się na Smołdzino jadąc ścieżką w lesie wzdłuż Jeziora Gardno. Tam spotkałem następnego sakwiarza, jechał z Kostrzyna nad Odrą. W planach miał dojechanie na Mazury. Jechaliśmy razem może z 10 km
Potem się rozdzieliliśmy bo ja jechałem na Kluki, a on inaczej bo miał rower z cienkimi oponami i mógłby tych bagien nie przejechać. Potem go już nie spotkałem.
Bagien było może z 1-1,5 km a potem te zasrane płyty ażurowe. Wytrzęsło mną niesamowice.. Dalej jechałem na Główczyce i na Wicko główną wojewódzką. Minąłem fragment szlaku R10, ale wolałem się nie cisnąć na Gać i Żarnowską.. Z Wicka do Łeby ścieżką wzdłuż drogi. Nie dojeżdżałem do samej Łeby tylko skręciłem na Sarbsk. Potem już jechałem bliżej morza, znów jakby wróciłem na R10, a tam już był szuter, szuter,szuter. Chciałem dojechać tego dnia do okolic Karwii. I udało się!! Dojechałem do Sławoszyna, bo tam miałem nocleg, niestety aż za 90 zł.. ale już nie wybrzydzałem, w końcu nie miałbym gdzie spać. Pokój mega, blisko sklep, do samej Karwii jakieś 3-4 km.
Tego wieczora wypiłem sobie zimnego Lecha, w końcu prawie 140 km pękło, jechałem przez bagna,las, płyty ażurowe, trawę i asfalt a także piach. Zmęczenie było ale zadowolenie jeszcze większe, w końcu na Hel nie zostało daleko :)) Pozostało wypić herbatę, coś zjeść na szybko i iść spać.



Wyprawa wzdłuż Bałtyku- dzień 2

  • DST 114.00km
  • Czas 06:25
  • VAVG 17.77km/h
  • Podjazdy 273m
  • Sprzęt Moj nowy Viper
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 września 2020 | dodano: 27.09.2020

Dzisiaj drugi dzień mojej kolejnej zwariowanej przygody rowerowej. 
Ruszyłem z mojego noclegi kilka minut po 9 rano. Jechałem w stronę Mielna, mijając po drodze latarnię w Gąskach.
Raz ścieżka, raz asfalt a raz szuter. Oznakowanie raz bardzo dobre a raz bardzo złe. Generalnie dziś zauważyłem że nawet kierowcy przepuszczają sakwiarzy, mimo że Ci mają znak ustąp pierwszeństwa na drodze. Dalej na Łazy (niespecjalna ścieżka z wieloma wybrzuszeniami i dziurami) a potem odbicie na prawo w głąb lądu. Po drodze było jezioro Jamno.
Następnie ścieżkami przez wioski i pola. Kierunek Darłowo. Wiele ścieżek przy tej drodze. W Dąbkach zrobiłem sobie pół godzinny odpoczynek, niedaleko plaży na takim podeście :)
Dębki to bardzo fajna miejscowość nad morzem, mogę polecić wypoczynek tam. Dalej na te Darłowo ( nic specjalnego, zwykłe miasto z paroma zabytkami) a potem Darłówko. Stamtąd już jechałem na Jarosławiec piękną ścieżką ze starych płyt ażurowych. Sama ścieżka może bez szału ale te widoki dookoła. Przy samym morzu praktycznie. Do tego pięknie świeciło słońce i wiał lekki wiatr. Zaraz za Jarosławcem zaczepili mnie sakwiarze, pytali czy też jadę tym szlakiem R-10. Jechaliśmy wspólnie chyba ze 30 km aż do samej Ustki.
Droga zleciała mi bardzo szybko, nawet nie "kodowałem" trasy gdyż non stop z nimi gadałem. Chłopaki byli w podobnym wieku do mojego i byli z Gdańska. Potem okazało się że poznali jeszcze jedną ekipę ze Stalowej Woli, tylko że oni jechali kawałek przed nimi. W końcu ich dogoniliśmy i potem już razem jechaliśmy aż do Ustki. Oni mieli zarezerwowane pole namiotowe, więc jechałem z nimi obejrzeć jak to wygląda. Okazała się że Pani ma też wolne pokoje z czego skrzętnie skorzystałem :) i tak oto mieliśmy razem Grilla, wypiliśmy parę piwek, było bardzo sympatycznie. Poszedłem spać ok. północy a wstawałem już o 6 rano. To był bardzo fajny dzień. Zapamiętam go na długo..